Choć ma już prawie 60 lat, to nie zamierza przestać się ścigać. Carlos Sainz zdradza, jak przygotowywał się do rozpoczętego już ścigania w rajdzie Dakar.
W wyścigach samochodowych jest prawdziwym weteranem, karierę rozpoczął w latach 80. ubiegłego stulecia. Dwukrotnie zgarniał tytuł rajdowego mistrza świata (1990, 1992), a czterokrotnie zajmował drugie miejsce. Wygrywał też Race of Champions, Asia-Pacific Rally Championship czy fiński Rajd Tysiąca Jezior, a to tylko część dłuższej listy triumfów.
W ostatnich latach uwaga Carlosa Sainza przeniosła się na najsłynniejszy i jeden z najtrudniejszych rajdów, słynny Dakar. Oczywiście dziś impreza nie odbywa się na trasie z Paryża do Dakaru, lecz rotuje pomiędzy kontynentami. Po ściganiu w Ameryce Łacińskiej teraz przyszedł czas na mordercze upały pustynnej Arabii Saudyjskiej.
Jak przygotować się do przejechania kilkuset kilometrów za jednym razem w takich warunkach? – Podczas tego Dakaru spędzamy wiele godzin w aucie, kilka etapów ma ponad 500 kilometrów. Nie ma tu wysokości (jak w poprzednich edycjach), ale jest upał. Dlatego zmieniliśmy typ treningu – nie ma sensu budować mięśni, trzeba poprawić wydolność i siłę. Ci z nas, którzy lubią sport, nigdy nie porzucają treningów. Ale od września zacząłem ćwiczyć znacznie intensywniej, z bardziej metodycznym programem, który zależnie od dnia uwzględnia ciężary, ćwiczenia aerobowe i serie, wszystko dla wytrzymałości – opowiada Carlos Sainz.
W tej edycji Sainz jedzie za kierownicą buggy X-Raid Mini JCW. Jego drugim kierowcą jest Lucas Cruz, z którym już dwukrotnie zdołał wygrać Dakar, w 2010 i 2018 roku. Specyfika tego pojazdu i trudnych, piaszczystych tras, oznacza ryzyko konkretnych urazów.
– Kiedy tak długo siedzisz i rzuca tobą z powodu skakania przez wydmy, kręgosłup lędźwiowy i szyja są szczególnie narażone. Mam swoje problemy w obu obszarach, dlatego musimy pracować nad tymi mięśniami. Przez cały odcinek trzeba utrzymać prędkość i refleks, dlatego trzeba być na siłach. Pomaga mi w tym cykliczne wsiadanie na rower, za każdym razem na ponad 2 godziny – przyznaje rajdowiec.
Zdjęcia: Red Bull Content Pool