Podobno nie ma nic lepszego na oparzenia niż lód. Schładza zranione miejsca i wydaje się być lekiem na skutki nieszczęśliwych wypadków. Tak naprawdę ta metoda ma jednak swoje słabe strony, a zamiast pomóc może opóźnić regenerację
Przyłożenie lodu to uniwersalna metoda stosowana nie tylko w przypadku poparzeń, ale i np. przy stłuczeniach, bólu mięśni czy stawów. Jak na swojej stronie przekonuje jednak dr Howard J. Lucks, lód hamuje dopływ krwi do miejsca urazu. Tymczasowo zmniejsza opuchliznę i łagodzi stan zapalny. Jednak w latach 70., kiedy metoda chłodzenia urazów zyskała szczególną popularność, nie wiedziano jeszcze, że ten ostatni jest bardzo znaczącym czynnikiem w procesie regeneracji.
W momencie wystąpienia urazu, w podrażnionym miejscu naczynia krwionośne się rozszerzają, a to wiąże się z szeregiem różnych reakcji organizmu. Te reakcje często nazywamy stanem zapalnym. To on pozwala jednak na rozpoczęcie procesu gojenia się. Dr Howard J. Lucks zaznacza, że komórki w ten sposób wysyłają sygnał pozostałym, aby dotarły w miejsce urazu i skutecznie je zastąpiły
Jeśli więc stosujemy lód, może on opóźnić proces regeneracji. Zamiast niego warto natomiast zdecydować się na jeden z wielu specyfików dostępnych na rynku. Uczucie ulgi, które powodował lód może z kolei zapewnić nam mentol. Dobrze sprawdza się on również w połączeniu z kamforą, która zapewnia miejscowe znieczulenie.
Żele zawierające te składniki są stosowane nie tylko po urazach, ale i po wysiłku fizycznym. Poleca się je także osobom prowadzącym aktywny tryb życia.
Źródło: 38PR Content&Communication