W szkołach i na ulicy królują batoniki, słone przekąski i wysoko słodzone napoje. Polskie dzieci tyją najszybciej w Europie, więc tym ważniejsze jest dotarcie do nich i walka o zdrowszą dietę. Jak to zrobić?
W 2016 roku już co piąte dziecko w polskiej szkole miało problemy z nadwagą. Daleko nam do Amerykanów, ale pod względem tempa przyrostu zajmujemy jedno z najwyższych miejsc w Europie. W ciągu zaledwie 4 lat nadwaga dotknęła kolejne 5% dzieci. Te zatrważające dane przedstawiła właśnie Najwyższa Izba Kontroli.
Dobra wiadomość jest taka, że na zmianę nawyków żywieniowych nigdy nie jest za późno. Jest też zła wiadomość: sami musimy pokazać dziecku, jak to się robi. Żadna pogadanka nie zadziała, jeśli w domu nie je się zdrowo. Nie zawsze będzie łatwo, w końcu dzieci najchętniej pochłaniają dania bardzo słone lub bardzo słodkie.
Jak zacząć? U młodszych dzieci doskonałym pomysłem będzie zabawa. Chodzi o zaangażowanie dziecka we wspólne przygotowanie kanapek czy sałatki. Można ten proces uatrakcyjnić poprzez wycinanie z warzyw kształtów, tworzenie śmiesznych kanapek, które będą się dziecku kojarzyły jako coś więcej niż posiłek.
Świetnym działaniem wspomagającym jest jedzenie wspólnie posiłków przez całą rodzinę – w miłej atmosferze wzajemnego wsparcia łatwiej przeforsować pewne składniki.
Właśnie początek roku szkolnego to dobry moment na wprowadzenie nowych zasad. Zwłaszcza, że pretekstem może być nowy, kolorowy pojemnik na posiłek, np. z ulubionym bohaterem z bajki. Tam powinna znaleźć się kanapka z wędliną lub serem i warzywami, a także owoc. Uzupełnieniem powinien być bidon – też kolorowy i dobrze kojarzący się, ale oczywiście z wodą.
Problemem w szkole jest dostęp do automatów lub sklepików, gdzie dziecko może kupić „zamiennik” dla zdrowej kanapki. Dlatego, jeśli dajemy mu gotówkę do szkoły, dobrze jest monitorować jej wydawanie, na ile to możliwe.
A że w stu procentach nie jest możliwe, można spróbować przekonać dziecko do innych słodyczy czy innych słonych przekąsek. Zamiennikiem dla słodyczy mogą być suszone owoce i orzechy, które oferują ciekawy smak, często słodki, i są wygodną do pochłonięcia w trakcie przerwy przekąską. Słodkie płatki można wymieniać na musli. Z kolei słone chipsy można zastąpić chipsami z jarmużu, upieczonymi w piekarniku samodzielnie, albo chipsami z warzyw, dostępnymi coraz bardziej powszechnie w sklepach.
Gdy widzimy, że dziecko bardzo lubi czekoladę, warto przedstawić mu dostępne rodzaje tych gorzkich, które są znacznie korzystniejsze dla naszego organizmu. Przy okazji trzeba jednak pamiętać, że niektóre gorzkie czekolady zawierają tyle samo cukru co mleczne! Dochodzimy więc do kolejnej lekcji: czytanie etykiet i nauczenie malucha, które substancje są dla niego szkodliwe. Ta lekcja przyda się zresztą również rodzicom, ponieważ zbyt często patrzymy tylko na cenę. Zdrowsze produkty nie muszą wcale być droższe.
Niezależnie od wszystkich powyższych sposobów trzeba też z dzieckiem rozmawiać – tłumaczyć, dlaczego trzeba jeść zdrowo. Dawać jasne komunikaty o konsekwencji konkretnych wyborów: zjesz batonika? Poczujesz chwilowy przypływ energii, ale później będzie gorzej. Pijesz słodki i gazowany napój? Twoje zęby właśnie się psują.
Odzwyczajając dzieci od słodyczy i „śmieciowego” jedzenia można wpaść w kilka pułapek. Na pewno nie należy warunkować zdrowego jedzenia. Mówienie „jak zjesz marchewkę, to kupię ci zabawkę” jest bardzo niebezpieczne. U dziecka jedzenie zdrowo stanie się sposobem na ugranie czegoś, a nie częścią świadomej diety. Należy przekonywać dziecko, że zdrowe jedzenie jest przede wszystkim dla niego, nie dla rodzica…
Źródło: 38 PR / własne