Gdy miała 17 lat, lekarze dawali jej tylko 5% szans na przeżycie po fatalnym wypadku samochodowym. Dziś, choć już nie tak młoda, Tiphany Adams stanęła na linii startu w światowym wyścigu Wings for Life.
To historia jakich wiele, znamy je choćby z podsumowań policyjnego zabezpieczenia długich weekendów. Pijany kierowca, brak wyobraźni i tragedia dla kilku rodzin jednocześnie. Dokładnie tak samo wyglądał koszmarny wypadek spowodowany przez pijanego kierowcę pędzącego ok. 200 km/h. Zderzył się czołowo z autem, którym jechały trzy osoby.
Początkowo wydawało się, że nikt tego nie przeżył, jednak ratownicy usłyszeli odgłosy z wraku. To 17-letnia Tiphany Adams walczyła o życie. Jako jedyna ocalała, sprawca i jej towarzysze zginęli na miejscu.
– Zostałam uznana za zmarłą na miejscu – rzuca dziś jakby od niechcenia, tę historię opowiadała już wiele razy. Choć kładzie się cieniem na cały jej życiu, przepracowała to wspomnienie. To prawda, że w pierwszej chwili ratownicy nie widzieli oznak życia i nie zaczęli akcji ratunkowej. Ostatecznie jednak, z pomocą nożyc hydraulicznych, udało się rozciąć wrak i wyciągnąć ją całą.
Z wypadku wyszła, ale nie bez szwanku. Od 2000 roku jest sparaliżowana od pępka w dół. U progu pełnoletności nie miała pojęcia, czy coś jeszcze z życiem uda się zrobić, pierwsze tygodnie po wypadku wspomina jako „ciemną czeluść”. Lekarze nie dawali jej zresztą więcej niż 5% szans na przeżycie, gdy trafiła do szpitala. Jednak po pierwszym szoku postanowiła, że będzie żyć tak normalnie, jak tylko się da. Nie przestała stawiać sobie wysokich celów tylko dlatego, że straciła możliwość poruszania się bez wózka.
Skończyła studia i zaczęła uczyć dzieci, od zerówki po szóstą klasę. Została też certyfikowaną trenerką fitness, choć nie przyszło jej to łatwo. Gdy po raz pierwszy po wypadku chciała się zapisać na siłownię, spotkała ją odmowa z braku „przystosowanego sprzętu”. Nie dała się. – Wjechałam do środka i sprawdziłam, z czego mogę korzystać, co mi się przyda – wspomina.
Od 2012 jest osobowością telewizyjną, została jedną z głównych postaci programu telewizyjnego „Push Girls”, opowiadającego o ambitnych kobietach na wózkach. Adams dziś bywa modelką, aktorką, trenerką, mentorką – odkrywa siebie i swoje możliwości na wiele sposobów. Wciąż jednak marzy jej się powrót na własne nogi.
Dlatego na początku maja wzięła udział w światowym biegu Wings For Life, z którego cały dochód trafia na badania nad uszkodzeniami rdzenia kręgowego. Nie pierwszy już raz, od 2015 co roku Tiphany pojawia się z wózkiem na starcie.
Dla niej to część walki o własne zdrowie, ale też o masową świadomość na temat urazów rdzenia kręgowego. Według danych Światowej Organizacji Zdrowia co roku od 100 do 250 tysięcy ludzi przechodzi przez sytuację podobną do Tiphany: niepełnosprawność wskutek wypadku drogowego.
Czy dzięki temu chodzi? Oczywiście, że nie. Jednak, jak sama przyznała, wreszcie widzi, że powstał ruch na rzecz poprawy sytuacji osób takich, jak ona. – To prawdziwa radość wspierać społeczność osób z przerwanym rdzeniem kręgowym i brać udział w czymś, co służy ludzkości. Udział w tym wyścigu to dla osób na wózkach i ich rodzin nadzieja na trochę łatwiejsze jutro – tłumaczyła tuż przed startem.
Zdjęcia dzięki uprzejmości Red Bull Content Pool