Nikt młodszy od niej nigdy nie dostał się do najważniejszego cyklu zawodów. Na wyjazdy w ramach Championship Tour musi z konieczności jeździć z rodzicami, ale nie było to dla niej przeszkodą, by trzykrotnie stanąć na podium w pierwszym pełnym sezonie!
Caroline właśnie została uznana za „najlepszą młodą debiutantkę” 2018 roku przez World Surf League. To niespotykane, ponieważ ma zaledwie 16 lat i nikt tak młody nigdy nie dostąpił tego zaszczytu, niezależnie od płci. Co może 16-latka? Okazuje się, że bardzo wiele. Już w 2017, gdy miała skończone tylko 15 lat, jako najmłodsza kobieta w historii zakwalifikowała się do cyklu Championship Tour.
To wręcz dziwna sytuacja, rzadko przecież piszemy o 15-latce per „kobieta”, to wciąż jeszcze młoda dziewczyna. Tym bardziej, że na swoje pierwsze dwa sezony Championship Tour musiała jeździć za każdym razem z jednym z rodziców. Ci nie kryją jednak dumy i nawet dalekie wyjazdy odbywają z Caroline bez narzekania.
Jest z czego być dumnym, bowiem Caroline w tym sezonie pięciokrotnie kończyła zawody w pierwszej piątce, a trzykrotnie stawała na podium. Co prawda tylko na trzecim stopniu, ale mówimy o pierwszym pełnym sezonie w zawodach, w którym miała – tu cytat – „uczyć się i dobrze bawić, tnąc najlepsze fale świata”.
Jak osiąga się takie wyniki w tak młodym wieku? To w pewnym stopniu efekt okoliczności rodzinnych. Caroline jest jedną z szóstki rodzeństwa i ma trzech starszych braci. Nigdy jej bardzo nie oszczędzali, traktowali jak równą sobie i obrywało jej się z tego tytułu nie raz. Z kolei rodzice zawsze wyznawali politykę dawania dzieciom przestrzeni, by te się wyszalały. Ponieważ było ich na to stać, za domem stworzyli mały tor motocyklowy i rampę do jazdy na rolkach.
Prawdziwym bodźcem do wypłynięcia – dosłownie – na głębokie wody był dla Caroline sukces jednego z jej braci, który założył portal społecznościowy dla dzieci i odniósł sukces. Rodzina przeniosła się do Kalifornii, gdzie fale oceaniczne są rajem dla surferów. Caroline stanęła na desce po raz pierwszy w wieku 11 lat i już z niej nie zeszła. A sądząc po tym, jak szybko pnie się w górę, warto nazwisko Caroline Marks zapamiętać!
Fot: Pat Nolan i Dustin Snipes, Red Bull Content Pool