Cynk jest pierwiastkiem, który kojarzymy przede wszystkim z wpływem na odporność, stan włosów, skóry i paznokci. Jest kofaktorem niezbędnym do setek (dosłownie) reakcji, które zachodzą w organizmie, innymi słowy, jest niezbędny do jego prawidłowego funkcjonowania.
Część osób stosuje go również z uwagi na wpływ na wydzielanie androgenów i tu pojawia się pytanie: „Czy suplementacja cynku jest skuteczną i – co najważniejsze – bezpieczną metodą na podniesienie produkcji testosteronu?”
Cynk a testosteron
Okazuje się, że ten mikroelement może zachowywać się jako inhibitor aromatazy, która odpowiada za przekształcanie testosteronu do estrogenów. Kiedy jej aktywność zostaje zahamowana, spada poziom estrogenów, które nie są w odpowiedni sposób przekształcane z „męskiego hormonu”. W takiej sytuacji organizm uruchamia mechanizm sprzężenia zwrotnego, który w bardzo dużym uproszczeniu i dość kolokwialny sposób można opisać następująco: „Organizm zauważa mniejszą ilość estrogenów, a jako, że w męskim organizmie ten powstaje głównie z androgenów przez aromatyzację, zaczyna zwiększać produkcję testosteronu, by tym samym podnieść poziom estrogenów”. Tyle teorii, teraz pora przyjrzeć się, jak wygląda to w praktyce, jakie rezultaty można zanotować suplementując cynk.
Mikroelement w praktyce
Tu warto przyjrzeć się opracowaniom, które badają to zagadnienie. W jednym z nich ochotnikami byli młodzi mężczyźni (wiek 18,7 +/- 2,4 roku) trenujący wrestling, ze stażem minimum 6 lat. Protokół badania wyglądał następująco. Ochotnikom zbadano poziom wolnego i związanego testosteronu w stanie spoczynku oraz tuż po zakończeniu wysiłku, następnie na 4 tygodnie wprowadzono suplementację cynkiem (3 mg/kg masy ciała/dzień) i powtórnie wykonano badania.
Po 4 tygodniach okazało się, że suplementacja cynkiem spowodowała znaczny wzrost poziomu testosteronu, zarówno tego wolnego jak i związanego, warto podkreślić, że podawanie mikroelementu ograniczyło również spadki poziomu męskiego hormonu tuż po zakończeniu wysiłku. Co więcej, zanotowano, że suplementacja korzystnie wpływała na metabolizm, wzrost produkcji TSH, fT3 i fT4!
Bezpieczny booster testosteronu?
Zarówno w teorii, jak i praktyce cynk okazuje się mieć duży potencjał, nim jednak pojawi się entuzjazm warto porozmawiać nieco o bezpieczeństwie takiej suplementacji. W badaniach, które pokazują istotny wpływ na androgeny stosowane są kolosalne dawki, dla przykładu, w tym prezentowanym powyżej było to aż 3 mg/kg/dobę, co oznacza, że osoba o masie 100 kg otrzymywałaby aż 300 mg cynku czyli blisko 20 razy więcej niż zalecana dawka!
Czy więc jest to bezpieczne rozwiązanie? Z całą pewnością nie! Już dawka rzędu 50 mg dziennie stosowna przez względnie krótki czas (8 tygodni) przyczynia się do niekorzystnych zmian w panelu lipidowym, rośnie poziom lipoprotein LDL, trójglicerydów i cholesterolu, a dodatkowo spada poziom lipoprotein HDL, co więcej już 50 mg tego minerału może nasilać powstawanie reaktywnych form tlenu i hamować potencjał antyoksydacyjny wielu substancji. Dalsze zwiększanie dawki może przyczyniać się do znacznego podniesienia ryzyka występowania nowotworów.
Warto podkreślić, że owe skutki uboczne są notowane przy dawkach kilkukrotnie mniejszych w porównaniu do tych, które mogą istotnie wpływać na poziom androgenów! Innymi słowy, cynk z całą pewnością nie jest bezpiecznym boosterem testosteronu i pomysł (szczególnie długotrwałego) wykorzystania go w tej roli jest zupełnie nietrafiony.
Źródła cynku
Znamy już kilka faktów na temat cynku, wpływu na poziom testosteronu i bezpieczeństwa stosowania. Warto więc przybliżyć nieco kwestię spożycia produktów bogatych w cynk. Tu pojawia się dobra wiadomość, niedobory tego pierwiastka pojawiają się stosunkowo rzadko, szczególnie u ludzi, którzy spożywają produkty pochodzenia odzwierzęcego, w tej materii prym wiodą owoce morza – krewetki i ostrygi. Nieco większe problemy mogą pojawić się, gdy bazujemy na produktach roślinnych, bo mimo, że w teorii wiele z nich jest niezwykle bogatych w cynk, to warto pamiętać, że często charakteryzują się wysoką zawartością substancji o charakterze anty-odżywczym, jak np. kwas fitynowy, które mają potencjał chelatujący, co w znacznym stopniu ogranicza wchłanianie minerałów, w tym cynku. Innymi słowy, trzeba pamiętać, że w przypadku wielu substancji, w tym minerałów, to co widzimy w tabelach odżywczych może zupełnie nie mieć przełożenia na stan faktyczny w organizmie.
Jacek Bilczyński