Ta popularna roślina niezwykle często gości na naszych stołach. O jej walorach zdrowotnych wiadomo bardzo wiele. Jest jednak kilka mniej znanych właściwości bobu, które warto nieco przybliżyć
Wartości odżywcze
Zacznijmy od podstawowych faktów. Bób zawiera przede wszystkim węglowodany oraz całkiem sporą ilość protein. Śmiało możemy potraktować go jako produkt wysokoenergetyczny. Czy jednak jest to dobre źródło energii? Bób surowy charakteryzuje się dość niskim indeksem glikemicznym równym 40, oznacza to, że nie podnosi gwałtownie poziomu cukru i jest dość bezpieczny dla sylwetki. W przypadku bobu gotowanego – który jest najchętniej spożywany – wartość ta jest dwa razy większa (IG 80), co oznacza, że jego spożycie w dużych ilościach, szczególnie w późnych godzinach wieczornych, może sprzyjać dokładaniu tkanki tłuszczowej.
Nie ma za to przeciwwskazań, by sięgać po niego w porze śniadania, drugiego śniadania czy po treningu. Kiedy jednak zbliża się pora kolacji, warto ograniczyć jego spożycie do 100-150 g. Na szczęście, produkt ten jest wyjątkowo sycący i może znakomicie sprawdzić się jako forma niewielkiej przekąski między posiłkami, szczególnie podczas diety odchudzającej.
Kalorie to jednak nie wszystko. Bób zawiera dużo błonnika i jest znakomitym źródłem witamin z grupy B oraz kwasu foliowego. Poza tym, ma w sobie kilka wyjątkowych substancji o ciekawych właściwościach.
Daidzeina
Związek ten należy do fitoestrogenów i występuje w naturalnej postaci w bobie. Przede wszystkim jest znakomitym antyoksydantem. Zmniejsza również agregację płytek krwi, więc minimalizuje ryzyko wystąpienia niebezpiecznych zakrzepów. Ale, przede wszystkim, substancja ta ma niewielką aktywność estrogenową. Dlatego często wchodzi w skład preparatów mających regulować gospodarkę hormonalną. Najczęściej polecana jest kobietom w okresie klimakterium. Ale i mężczyźni mogą z niej skorzystać. Zmniejsza ryzyko łysienia typu męskiego i przerostu prostaty, czyli problemów, których podłożem jest podwyższony poziom dihydrotestosteronu. Jest tu jednak pewien warunek. Nie należy z nią przesadzać, ponieważ nadmierne spożycie może przyczynić się do podniesienia poziomu estrogenu, co w przypadku mężczyzn objawia się feminizacją, czyli pojawieniem cech żeńskich. Jednak spożycie 200-300 g bobu dziennie, nie będzie stanowiło najmniejszego problemu. Co więcej, w takiej dawce, można liczyć na działanie antyestrogenowe czyli podniesienie poziomu testosteronu.
Lewodopa
Jest aminokwasem, który jest prekursorem dopaminy. Naturalnie w ludzkim organizmie powstaje z tyrozyny. Lewodopę w formie leku podaje się osobom chorym na Parkinsona. Ale, co ważne dla “zwykłych” zjadaczy bobu, lewodopa podnosi poziom testosteronu oraz nasila syntezę hormonu wzrostu. Oznacza to, że bób może skutecznie pomóc w budowaniu masy mięśniowej. To jednak nie wszystko, dopamina, która powstaje z l-dopy, jako jedna z kluczowych amin katecholowych, nasila wiele szlaków spalania tkanki tłuszczowej, co sprawia, że spożycie bobu (pod warunkiem, że wliczymy go w zapotrzebowanie kaloryczne), może przyczyniać się do utraty tkanki tłuszczowej.
Wybór i przygotowanie
Najlepiej sięgać po bób jasno-zielony. Można spożywać go na surowo. Jednak znacznie częstszą praktyką jest jego gotowanie. Należy pamiętać, że podnosi to jego indeks glikemiczny i zmniejsza o około 40% zawartość witamin. Może być znakomitym elementem sałatek lub dodatkiem do mięsa. Z powodzeniem można również przygotować z niego pastę, mieląc w blenderze ugotowany bób. W takiej postaci może być dodatkiem do pieczywa, makaronów czy twarogu.
Nie ma wielkich przeciwwskazań do spożycia bobu. Powinny unikać go jedynie osoby cierpiące na dnę moczanową oraz ludzie uczuleni. Na szczęście tych ostatnich jest bardzo niewiele.
Podsumowując, bób to:
– silne działanie antyoksydacyjne
– duża zawartość błonnika oraz witamin
– pozytywny wpływ na gospodarkę hormonalną
– obniżenie poziomu cholesterolu
– dość wysoką zawartość protein
– wysoki indeks sytości
– przeciwdziałanie schorzeniom prostaty i łysieniu typu męskiego
– niewielka pomoc w budowie masy mięśniowej i spalaniu tkanki tłuszczowej
Jacek Bilczyński