Wbrew stereotypom, osoby z problemami zdrowia psychicznego nie są bardziej niebezpieczne, niewiarygodne czy niegodne zaufania niż ludzie bez diagnozy psychiatrycznej. Na ich stygmatyzacji tracimy wszyscy, także osoby zdrowe.
Jedni zapadają na cukrzycę lub zaćmę, a inni na depresję albo schizofrenię. Choć wszystkie te choroby występują dość powszechnie, to jednak czemuś tylko osób z tej drugiej grupy dotyczą krzywdzące, stygmatyzujące stereotypy i uprzedzenia, a także dyskryminujące, wykluczające zachowania. To doprawdy obłędne i bardzo szkodliwe podejście! Dlaczego?
– Przez bardzo długi czas bałam się ujawnić przed otoczeniem fakt, że jestem chora na schizofrenię. Napawało mnie to silnym lękiem. Z uwagi na negatywne, stygmatyzujące przekazy dotyczące zaburzeń psychicznych i dotkniętych nimi osób, które powszechnie występują w mediach, kulturze masowej, a nawet i polityce, taki sam problem jak ja, z ujawnieniem doświadczenia kryzysu psychicznego ma niestety bardzo wiele osób. Z tego powodu wiele osób nie chce się też leczyć – mówi Ewa Piskorska, edukatorka Fundacji eFkropka, osoba ze zdiagnozowaną schizofrenią.
Jako godny potępienia przykład podaje powszechną, często powtarzaną opinię, że ludzie chorzy psychicznie są szczególnie groźni dla otoczenia.
– Tymczasem według statystyk, osoby takie popełniają mniej przestępstw niż osoby niemające problemów psychicznych czy też osoby niezdiagnozowane. Bądźmy zatem bardzo ostrożni w słowach. Nie używajmy etykietek psychiatrycznych wobec innych osób, nie zadawajmy ciągle pytania: „Czy sprawca leczył się psychiatrycznie?” – apeluje Ewa Piskorska.
Fakty i mity na temat zdrowia psychicznego
Wbrew stereotypom, osoby z zaburzeniami psychicznymi spotykamy codziennie, często nie wiedząc, że leczą się bądź leczyły psychiatrycznie. Jedna na 100 osób ma diagnozę schizofrenii, dwie na 100 – choroby afektywnej dwubiegunowej (CHAD), 6 do 11 na 100 – zaburzenia należące do spektrum CHAD, prawie 13 proc. boryka się z uzależnieniem, co najmniej 3 osoby na 100 cierpią na depresję, jeszcze więcej, bo ponad 9 na 100 doświadcza zaburzeń lękowych. Gdyby osoby z zaburzeniami psychicznymi były tak bardzo niewiarygodne czy niebezpieczne, jak się powszechnie sądzi, nasze społeczeństwo przestałoby funkcjonować. Ale tak się nie dzieje.
Nic dziwnego, że psychiatrzy, organizacje pozarządowe, a także Rzecznik Praw Pacjenta zgodnie nawołują do tego, aby podjąć zdecydowaną walkę z krzywdzącymi stereotypami na temat osób zmagających się z zaburzeniami psychicznymi, jak też i szpitali psychiatrycznych. Eksperci przekonują, że ich demonizowanie przynosi bardzo wiele szkód.
– Szpitale psychiatryczne i placówki leczenia uzależnień, których jest w Polsce łącznie około 300, a także same choroby psychiczne otacza wciąż niezrozumiała aura tajemniczości. To już stanowi pierwszy krok do stygmatyzacji. Warto więc abyśmy częściej i więcej mówili publicznie o problemach zdrowia psychicznego i leczeniu psychiatrycznym, ale koncentrując się nie tylko na negatywnych tego aspektach, lecz przede wszystkim na rzetelnych informacjach i pozytywnych, budujących przykładach – mówi Grzegorz Saj, dyrektor departamentu ds. zdrowia psychicznego w biurze Rzecznika Praw Pacjenta.
Podkreśla on, że wspólnymi siłami, środowisko medyczne, organizacje pozarządowe oraz media, powinny zacząć walczyć z mitami i uproszczeniami, takimi jak np. te, że osoby z chorobami psychicznymi są niewiarygodne, niebezpieczne czy niegodne zaufania.
Jak społeczeństwo traci na stygmatyzacji psychiatrii
– Osoby, które doświadczyły choroby psychicznej, należą do grona najbardziej stygmatyzowanych grup społecznych. Są one dyskryminowane np. przez pracodawców, którzy nie chcą ich zatrudniać, bojąc się ich niskiej efektywności w pracy czy też długich absencji – potwierdza dr Joanna Krzyżanowska-Zbucka, ordynator Oddziału Zapobiegania Nawrotom I Kliniki Psychiatrycznej w Instytucie Psychiatrii i Neurologii.
Ekspertka podkreśla, że najbardziej stygmatyzowane są osoby uzależnione od narkotyków i alkoholu. Bardzo często obarcza się je winą za problemy, z którymi się borykają, co oczywiście nie przynosi nic dobrego. Na drugim miejscu w rankingu stygmatyzacji są osoby chorujące na schizofrenię, a na kolejnym – osoby cierpiące na zaburzenia nastroju, zaburzenia lękowe i zaburzenia odżywiania.
– Koszty stygmatyzacji ponoszą jednak nie tylko osoby bezpośrednio doświadczone przez choroby psychiczne, ale także ich bliscy, znajomi, jak też i całe społeczeństwo – mówi Joanna Krzyżanowska-Zbucka.
Do indywidualnych kosztów stygmatyzacji należą m.in.:
- gorsza jakość życia,
- obniżenie statusu ekonomicznego,
- ograniczenie dostępu do ważnych zasobów (np. pracy, edukacji, opieki medycznej),
- zwiększone ryzyko samobójstwa.
Eksperci podkreślają, że odrzucenie i wykluczenie, bardzo niekorzystnie wpływają na stan psychiczny chorego człowieka i przebieg leczenia.
Ale tracą też zdrowi. Do społecznych kosztów stygmatyzacji należą m.in.:
- niechęć do podejmowania leczenia w razie kryzysu psychicznego,
- późniejsze zgłaszanie się z problemami psychicznymi po profesjonalną pomoc psychiatryczną lub psychologiczną przez osoby dotychczas zdrowe (w razie wystąpienia kryzysu psychicznego), co wydłuża okres nieleczonej choroby i pogarsza rokowanie,
- utrata przez społeczeństwo potencjału wielu wartościowych osób, które mogłyby w różnych aspektach przyczyniać się do rozwoju społecznego, pracować i płacić podatki.
– Stygmatyzacja prowadzi też do inwalidyzacji osób chorych, co z kolei generuje większe koszty pomocy społecznej. Niebagatelnym kosztem jest też wywołane stygmatyzacją osłabienie siły i jakości więzi społecznych. Trzeba więc robić wszystko, aby przywrócić te osoby do funkcjonowania społecznego i zdjąć z nich odium choroby – mówi Joanna Krzyżanowska-Zbucka.
W rzeczywistości, większość osób z zaburzeniami psychicznymi może być bardzo produktywna i wieść całkiem normalne życie.
– Zaburzenia i choroby psychiczne zazwyczaj mają charakter okresowy, to znaczy występują w nich okresy zaostrzenia, w których następować może wyraźny spadek wydolności, ale potem z reguły przychodzą okresy remisji, gdy wszystko wraca do normy – podkreśla Joanna Krzyżanowska-Zbucka.
W razie wystąpienia poważnego kryzysu psychicznego kluczową sprawą jest więc skorzystanie z profesjonalnej pomocy – lekarza psychiatry, psychologa klinicznego lub kompetentnego psychoterapeuty. Podjęcie adekwatnego leczenia (terapii) i skorzystanie z profesjonalnego wsparcia pozwala dużej części osób z zaburzeniami psychicznymi na szybki powrót do normalnego życia.
Jakie są rodzaje stygmatyzacji
Eksperci wymieniają trzy podstawowe typy stygmatyzacji, jakiej doświadczają osoby doświadczające chorób psychicznych.
piętno publiczne (stereotypy, czyli negatywne przekonania, uprzedzenia, czyli negatywne reakcje emocjonalne wynikające z akceptacji stereotypów, dyskryminacja, czyli piętnujące, wykluczające zachowania, mające źródło w uprzedzeniach)
samonapiętnowanie (niska samoocena i poczucie winy wynikające z faktu doświadczenia choroby psychicznej, postawa “jestem słaby i do niczego”)
piętno instytucjonalne (np. przepisy kodeksu rodzinnego i opiekuńczego, które zabraniają osobom chorym psychicznie zawierać związki małżeńskie).
Stygmatyzacja często prowadzi do tragedii. Kilka lat temu mężczyzna zgłosił się do szpitalnego oddziału ratunkowego w Toruniu z bólem w klatce piersiowej. Na pytanie lekarza, czy leczy się z powodu jakichś chorób wyjawił, że ma diagnozę schizofrenii paranoidalnej. Lekarz nie potraktował zgłaszanych przez tego człowieka dolegliwości poważnie i go odesłał. Wkrótce potem mężczyzna ten zmarł na zawał serca nieopodal szpitala.
Uwaga na język – może leczyć, ale i niszczyć
Specjaliści podkreślają, że walkę z krzywdzącymi stereotypami należy zacząć od zmiany języka.
– Od wielu lat odchodzi się od stygmatyzującego określenia „chorzy psychicznie”. Zamiast niego należy używać wyrażenia osoby z problemami zdrowia psychicznego lub osoby doświadczające kryzysu psychicznego. Zamiast mówić schizofrenik, należy mówić człowiek ze schizofrenią – podpowiada dr Marek Balicki, dyrektor Biura ds. Pilotażu Narodowego Programu Ochrony Zdrowia Psychicznego.
Według niego, do napiętnowania osób objętych leczeniem psychiatrycznym przyczynia się także fakt, że leczenie psychiatryczne w dotychczasowym modelu, tzw. azylowym, odbywało się głównie w dużych, zamkniętych szpitalach lub oddziałach psychiatrycznych.
– Dlatego na całym świecie i w Polsce odchodzi się powoli od dużych szpitali i przechodzi na model środowiskowy, czyli prowadzenie terapii i wsparcia w lokalnych ośrodkach zdrowia psychicznego, przy aktywnym zaangażowaniu w procesie terapeutycznym chorych i ich rodzin. Pomaga to w powrocie chorych do swoich społeczności – mówi Marek Balicki.
Więcej informacji na temat problemu stygmatyzacji w kontekście chorób psychicznych, a także możliwych sposobów przeciwdziałania będzie można uzyskać podczas II Kongresu Zdrowia Psychicznego, który odbędzie się 3 czerwca 2019 r. w Warszawie.
Z problemem tym ma również walczyć kampania społeczna pod tytułem „25 blasków psychiatrii”, która rozpocznie się w przyszłym roku pod egidą Rzecznika Praw Pacjenta.
Gdzie szukać pomocy
Jeśli doświadczasz obecnie kryzysu psychicznego lub szukasz profesjonalnej pomocy dla siebie lub bliskiej osoby, to wiedz, że poza służbą zdrowia istnieje wiele instytucji oraz miejsc, gdzie możesz szybko uzyskać fachowe i bezpłatne wsparcie:
800 70 2222 – całodobowy telefon Centrum Wsparcia dla osób w kryzysie psychicznym, depresji i z myślami samobójczymi, prowadzony przez Fundację ITAKA
116 111 – całodobowy Telefon Zaufania dla Dzieci Młodzieży, oraz 800 100 100 – telefon dla Rodziców i Nauczycieli w Sprawie Bezpieczeństwa Dzieci, prowadzony przez Fundację Dajemy Dzieciom Siłę
800 120 002 – całodobowy, bezpłatny telefon Ogólnopolskiego Pogotowia dla Ofiar Przemocy w Rodzinie „Niebieska linia”
Strony internetowe, np.: www.pokonackryzys.pl czy www.liniawsparcia.pl.
Wiktor Szczepaniak (zdrowie.pap.pl)