Chłód na zewnątrz nie sprzyja tym, którzy mają cerę naczynkową. Co zrobić, aby uchronić ją od arktycznego powietrza i dlaczego zimą jesteśmy szczególnie narażeni na rozszerzone naczynka?
Czerwone punkciki, a więc rozszerzone naczynka pojawiające się na brodzie, nosie i policzkach są zmorą wielu z nas. Są one nieestetyczne, a więc negatywnie wpływają na nasz wygląd, ale i mogą być objawem problemów związanych z krążeniem naczyniowym lub zapowiadać trądzik różowaty. Zazwyczaj jest to jednak problem kosmetyczny, indywidualna skłonność, której większość z nas chciałoby się pozbyć raz na zawsze.
Dlaczego to zimą mamy z nimi największy problem? Wiele zależy od pogody, choć trzeba przyznać, że wpływa na to także kilka innych czynników. Mowa tu o genetyce, wpływie żeńskich hormonów czy stresie. Znaczenie ma wszystko, co powoduje nagłe kurczenie się rozszerzanie naczyń krwionośnych. Zaliczyć do tego można m.in. alkohol, kofeinę czy chorobę. Jak zostało już wspomniane, rozszerzone naczynia krwionośne to też efekt aury, a więc mroźnego wiatru czy minusowych temperatur. Rumień na twarzy to też pierwszy sygnał mówiący, że możemy mieć do czynienia popękanych naczynek, które będą widoczne przez skórę. Do teleangiektazji, czyli powstawania rumienia i rozszerzonych naczynek, mają największą skłonność kobiety z wrażliwą, delikatną cerą, która jest płytko unaczyniona i mało odporna na czynniki atmosferyczne.
Najrozsądniej jest zapobiegać powstawaniu nowych punkcików. Cera naczynkowa potrzebuje ku temu specjalnej pielęgnacji i ochrony (szczególnie zimą), delikatnych kosmetyków oraz unikania czynników ryzyka, w tym przebywania zbyt długo na chłodnym powietrzu lub długich, gorących kąpieli, do których mamy skłonność w tę porę roku. Wychodząc na mroźne powietrze nie zapominajmy o solidnej warstwie tłustego kremu, dzięki któremu zmniejszymy ryzyko pękania naczyń. Pamiętajmy też, że ciągłe przechodzenie z ogrzewanych pomieszczeń na mróz i w drugą stronę również nie służy naszej skórze.
Zimą warto też zadbać o prawidłową dietę, stronić m.in. od pikantnych potraw i gorących napojów, które nasilają dolegliwość, a włączyć do menu warzywa i owoce bogate w witaminę C oraz rutynę, które wzmacniają od wewnątrz naczynia krwionośne. Zawierają je m.in. natka pietruszki, papryka czerwona, pomidory, dzika róża, rokitnik, aronia, cytrusy. Jeśli jednak tzw. pajączki są już widoczne, a nie chcemy ich nieustannie ukrywać pod korektorem i podkładem, warto zdecydować się na zabiegi, które usuną zmiany. Medycyna estetyczna oferuje bowiem wiele technik, które pomogą uporać się z popękanymi naczynkami, są to przede wszystkim zabiegi elektrokoagulacji oraz laseroterapia. W przypadku użycia nowoczesnego lasera zabieg będzie jednak skuteczniejszy oraz bardziej komfortowy.
Dużą zaletą jest szybkość i bezpieczeństwo procedury, ponieważ laser likwiduje zmiany przy minimalnym ryzyku dla sąsiadujących tkanek. Zabieg trwa od 20 do 60 minut, podczas jego przebiegu pacjentka może odczuwać delikatne pieczenie oraz ciepło. Już po pierwszej sesji zauważalna będzie redukcja zmian, wygładzenie, koloryt skóry będzie bardziej jednolity, rozjaśniony. Zależnie od skali problemu, terapię można powtórzyć, zazwyczaj jest to 4-6 procedur, które odbywają się co 3-4 tygodnie.
Zabieg laserem sprawdzi się także przy trądziku różowatym, przebarwieniach, rozstępach, bliznach, a nawet jako zabieg anti-aging, który odmłodzi i ujędrni skórę. Po zabiegu należy unikać promieniowania słonecznego oraz solarium, a także stosować kremy z wysokim filtrem (SPF 50). Przez 7 dni nie powinniśmy korzystać z sauny, basenu, ćwiczeń fizycznych oraz odpowiednio natłuszczać obszary poddane zabiegowi.
Źródło: Guarana PR