Na pewno znasz historie o katastrofalnym jedzeniu w szpitalach, być może z własnej perspektywy. Jeśli nie, to na pewno z mediów społecznościowych, gdzie zdjęcia suchej bułki i centymetra kwadratowego margaryny rozchodzą się wirusowo. Nie wszędzie jest tak źle, ale szpitalne niedożywienie pacjentów to problem dla nas wszystkich.
Niedożywienie jest jednym z większych problemów zdrowotnych. Osoby niedożywione mają słabszą odporność, częściej zapadają na infekcje i są znacznie bardziej narażone na powikłania, m.in. po leczeniu operacyjnym. Można zaryzykować stwierdzenie, że niektórzy pacjenci mogą umierać właśnie wskutek niedożywienia. Zaniedbanie żywienia pacjentów jest groźne dla nich samych, ale też dla systemu, ponieważ bardzo podnosi koszty terapii. Tracimy przez to w Polsce nawet 11 mld zł rocznie.
Leczenie żywieniowe to refundowane postępowanie lekarskie obejmujące ocenę stanu odżywienia, ocenę zapotrzebowania na substancje odżywcze, zlecanie i podawanie odpowiednich dawek energii, białka, elektrolitów, witamin, pierwiastków śladowych i wody w postaci produktów spożywczych, płynnych diet doustnych, diet podawanych z pominięciem jamy ustnej (żywienie dojelitowe, żywienie pozajelitowe). Żywienie jest integralną częścią terapii.
– To nawet nie chodzi o to, że pacjent jest chudszy czy wygląda gorzej, niedożywienie zawsze prowadzi do większej ilości powikłań i objawów ubocznych terapii. Należy pamiętać, że chodzi o powikłania każdego rodzaju. Więcej zapaleń płuc czy infekcji dróg moczowych, gorsze gojenie rany, mniej efektywna rehabilitacja, ale też np. mniejsza skuteczność antybiotyków, chemioterapii, radioterapii. Jeżeli choremu pogorszy się stan odżywienia w trakcie podawania chemioterapii to będzie ją dostawał miesiąc krócej. Jeżeli stan odżywienia pogorszy się przed operacją z powodu nowotworu to wikła się o 1/3 więcej pacjentów niż gdyby byli prawidłowo odżywieni lub byli żywieni – alarmuje prof. dr hab. n. med. Stanisław Kłęk, Prezes Polskiego Towarzystwa Żywienia Pozajelitowego, Dojelitowego i Metabolizmu.
Od 2012 roku istnieje obowiązek oceny stanu odżywienia pacjenta już przy przyjęciu go do szpitala, dotyczy on wszystkich oddziałów, poza oddziałem ratownictwa. Najczęściej stosuje się w tym celu skalę Nutritional Risk Screening 2002, która pozwala dosyć precyzyjnie określić wskazania do interwencji żywieniowej. Niestety, jak wynika z raportu „Ocena terapii żywieniowej w polskich szpitalach” prawie 60 proc. pacjentów badanych skalą NRS nie otrzymało zalecanego żywienia.
– Jako anestezjolog kwalifikuję każdego pacjenta do zabiegu operacyjnego, przynajmniej na dobę przed nim. Zarówno z powodu stanu odżywienia jak i zaburzeń metabolicznych elektrolitowych zdarzało się opóźnianie czy przekładanie zabiegów, ponieważ to my, anestezjolodzy jesteśmy odpowiedzialni za przebieg pooperacyjny tego pacjenta – komentuje dla newsrm.tv dr Kinga Szczepanek, anestezjolog.
Prowadzona w zeszłym roku przez Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów kontrola 83 firm dostarczających żywność m.in. do szpitali wykazała szokujące zaniedbania. Przeterminowana żywność, zaniżone porcje, jedzenie gorszej jakości niż zamówione, a do tego niezgodne z jadłospisem – to tylko niektóre rzeczy, które odnotowano w większości firm, choć teoretycznie nie mają prawa się dziać. Tymczasem każde obniżenie jakości szpitalnego jedzenia może oznaczać poważne problemy zdrowotne dla osób walczących o zdrowie.
Należy dążyć do zmiany mentalność lekarzy i zarządców placówek medycznych, a w konsekwencji ich podejścia do leczenia żywieniowego, inaczej sytuacja pacjentów będzie beznadziejna, a przecież żywienie medyczne należy się każdemu.
– Żywienie medyczne jest prawem pacjenta. Jakiś czas temu Rzecznik Praw Obywatelskich, w ramach interpelacji poselskiej, uzyskał od Ministra Zdrowia odpowiedź, że powinniśmy traktować żywienie medyczne jako podstawowe prawo pacjenta – mówi adwokat Paweł Borowski.
Źródło: Newsrm.tv / własne