Nigdy nie wiemy skąd przychodzą, wbijają się w nasze ciało, a efekty ich wizyt możemy odczuwać przez długi czas. Mowa oczywiście o kleszczach. Ich działania coraz częściej rozpatrywane są również w kontekście psychologicznym
Kleszcze nie oczekują na pierwszy dzień wiosny czy specjalne zaproszenia. Zaczynają swój sezon bardzo wcześnie. Naukowcy uważają też, że za ich obecność odpowiedzialne są zmiany klimatyczne. Zdecydowanie łatwiej jest im bowiem przeżyć zimę oraz znacznie dłużej działać wiosną, a to sprawia, że bez trudu znajdują żywicieli i się mnożą.
Krzysztof Dudek z Instytutu Zoologii Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu wspomina szczególnie o badaniach, zgodnie z którymi zmienia się zasięg występowania różnych gatunków kleszczy. Daje się zauważyć m.in., że coraz więcej ciepłolubnych kleszczy rozprzestrzenia się na północy, np. w Skandynawii. W całej Polsce występuje kleszcz pospolity, natomiast na wschód od Wisły częściej można spotkać kleszcza łąkowego, uznawanego właśnie za gatunek bardziej ciepłolubny.
Nie da się ukryć, że wiele kwestii związanych z kleszczami jest niepotrzebnie wyolbrzymiana, a to sprawia, że cały problem z nimi związany nabiera znamion psychologicznych. Naukowcy podkreślają zatem, aby nie sugerować się wszystkimi dostępnymi informacjami, a jedynie tymi zwartymi w materiałach naukowych. W praktyce dzieje się np. tak, że ludzie zaczynają unikać kontaktu z przyrodą. Objawia się to choćby tym, że rodzice nie posyłają dziecka do przedszkola w dni, w których planowana jest wycieczka do lasu.
Co ciekawe, duża liczba przypadków boreliozy wykrywanych wśród ludzi nie musi też oznaczać, że aż tak gwałtownie przybywa zakażeń. Może to równie dobrze pokazywać, że coraz więcej kleszczy ją ma lub więcej osób ma predyspozycje do tego, aby się nią zarazić. Wcześniej ludzie również na nią chorowali, ale nie było aż takich możliwości wykrywania boreliozy, a badania z tym związane były wykonywane jedynie, gdy zauważono wędrujący rumień.
Borelioza jest chorobą najczęściej przenoszoną przez kleszcze. Według danych Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego – Państwowego Zakładu Higieny liczba notowanych w Polsce przypadków zakażenia tą chorobą od kilku lat rośnie. W 2012 r. było ich 8 806, w 2013 r. – 12 760, w 2014 r. – 13 886, a w 2015 – prawie 14 tys. przypadków.
Kleszcze przenoszą też chorobę ośrodkowego układu nerwowego, kleszczowe zapalenie mózgu (ZKM). Wywołującym ją wirusem zakażonych jest 3-15 proc. populacji kleszczy w Polsce. Do zachorowania na ZKM w ostatnich latach dochodzi u ok. 200 osób rocznie. Najwięcej przypadków było w 2009 r. – prawie 350; w 2014 r. zachorowało prawie 200 Polaków. Ryzyko zachorowania na KZM w Polsce jest rozłożone nierówno, największe jest w północno-wschodniej części kraju i na południu.
Przeciwko KZM można się jednak szczepić. Jeśli chodzi jednak o boreliozę to najlepszą metodą zapobiegania jej jest unikanie kontaktów z kleszczami. Gdzie trzeba zatem najbardziej uważać? Kleszcze żyją głównie w lasach liściastych i mieszanych, na obszarach trawiastych, w gęstych zaroślach, paprociach, a także w parkach miejskich i na obrzeżach osiedli mieszkaniowych otoczonych terenami zieleni. Przyciąga je biały kolor, ciepło, ruch powietrza i zapach kwasu masłowego obecnego w pocie. Zaleca się, aby przed wyjściem do lasu czy parku założyć obcisłe spodnie, zakryte buty, a na głowę kapelusz. Po powrocie do domu dokładnie należy się obejrzeć, sprawdzić każde miejsce na ciele, a szczególnie te, które najbardziej upodobały sobie pasożyty – pod pachami, w zgięciach kolanowych, łokciowych, za uszami. Jeśli już dojdzie do wkłucia się kleszcza, należy go jak najszybciej wyjąć z ciała.
Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl