Utarło się już, że chcąc się opalić najlepiej jest wyjechać do ciepłych krajów lub odwiedzić jakąś egzotyczną wyspę. Nikt nie pomyślał jednak o tym, aby poopalać się na… Antarktydzie. Nie, to nie pomyłka. Tam stężenie promieni UV przekracza niejednokrotnie to, które obecne jest w najcieplejszych rejonach na Ziemi
Promieniowanie słoneczne można podzielić na trzy grupy, a właściwie pasma spektralne. Pierwsze z nich, a więc UVC jest całkowicie pochłaniane w górnych warstwach atmosfery, UVB to natomiast pasmo w większości pochłaniane w stratosferze, UVA jako jedyne dociera z kolei do powierzchni Ziemi. To, ile dotrze do nas promieni UVB warunkuje jednak, na ile uda nam się opalić, zależne jest to głównie od grubości warstwy ozonowej, która decyduje o tym, w jakim stopniu promienie te zostaną przepuszczone. Ozon też absorbuje znaczną część całego promieniowania. Na początku lat 80. zaobserwowano jednak nad Antarktydą dziurę ozonową.
Ogromny wpływ na niszczenie ozonu mają związki chloru – freony oraz bromu – halony, które kiedyś nagminnie były wykorzystywane w spryskiwaczach kosmetyków, środków ochrony roślin i systemach chłodniczych. Po przedostaniu się tych związków do atmosfery, pod wpływem światła w atmosferze dochodzi do fotodysocjacji czyli uwolnienia atomu chloru lub bromu. Ów wolny atom wchodzi w reakcję z ozonem, powodując jego rozpad na cząsteczkę tlenu i powstanie np. tlenku chloru. Następnie tlenek chloru wchodzi w reakcje z druga cząsteczkę tlenu chloru, w wyniku czego powstaje dwutlenek chloru i następny wolny atom chloru, gotowy do rozbicia kolejnej cząsteczki ozonu. Reakcje te mają charakter łańcuchowy, jest to zatem samonapędzająca się spirala reakcji, które nieustannie niszczą powłokę ozonową.
Dlaczego to właśnie Antarktyda jest tą częścią świata, nad którą powstaje dziura ozonowa? Odpowiada za to cyrkulacja powietrza, a także tworzący się tam stabilny wir polarny. Silne wiatry na obrzeżach wiru izolują powietrze wewnątrz. Bardzo niska temperatura w wirze, poniżej -78 C, umożliwia tworzenie się Polarnych Chmur Stratosferycznych, składających się z wody i kwasu azotowego, a w temperaturze poniżej -85 C z kryształków lodu. Chmury te odgrywają katalizującą rolę w procesach fotochemicznych freonów i halonów.
Poza tym, w rejonach pokrytych śniegiem wpływ na nasze opalanie może mieć jeszcze albedo. Albedo opisuje jaka część światła padającego na daną powierzchnię jest od niej odbijana. I tak żółty piasek odbija 35% promieni słonecznych, a świeży śnieg nawet do 95%.
Istotny dla opalania jest też kąt zenitalny słońca – im jest on mniejszy tym intensywniejsze staje się promieniowanie. W związku z tym natężenie promieniowania UVB zmienia się w zależności od szerokości geograficznej, pory roku i pory dnia, osiągając największe wartości w tropikach, latem i w południe.
Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl