Ostatni posiłek po 22.00 lub tuż przed snem nie wychodzi nam na zdrowie. Zakłócony zostaje wtedy naturalny cykl dobowy, co przekłada się nie tylko na gorszą jakość wypoczynku, ale i ryzyko zachorowania na raka piersi czy prostaty.
Zaburzenie naturalnego rytmu dobowego, naszego wewnętrznego zegara biologicznego, nie wychodzi nam na zdrowie, czego dowodzą liczne badania. Ekspozycja na światło w czasie, kiedy powinniśmy spać, znacząco zwiększa ryzyko wielu chorób, w tym nowotworów, schorzeń sercowo-naczyniowych, cukrzycy typu II czy otyłości.
Zaburzenie rytmu dobowego i brak snu powoduje zmiany w ludzkim transkryptomie, czyli zbiorze cząsteczek, głównie mRNA, obecnych w określonym momencie w komórce. Chodzi o to, że komórki, w odpowiedzi na różne czynniki, uruchamiają i wyłączają transkrypcję genów, zmieniając w ten sposób swój transkryptom.
Nieprzestrzeganie rytmu dobowego powoduje też zmiany w zestawie wszystkich metabolitów obecnych w organizmie, np. pochodnych aminokwasów, lipidów, węglowodanów, nukleotydów, drobnocząsteczkowych hormonów. To wszystko dowodzi, że zachowanie właściwej pory snu i czuwania jest niezbędne dla właściwego funkcjonowania organizmu.
Kto jest narażony na zaburzenia rytmu dobowego?
Najczęściej dochodzi do nich w wyniku pracy zmianowej. Zdając sobie sprawę z zagrożeń jakie ze sobą niosą, w 2007 Międzynarodowa Agencja Badań nad Rakiem zakwalifikowała pracę na zmiany jako prawdopodobnie rakotwórczą. Co ciekawe, z dotychczasowych badań wynika również, że z zaburzeniami rytmu dobowego są powiązane określone podtypy nowotworów.
O ile nie każdy ma możliwości zmiany pracy, to na wiele innych czynników wpływających na porę kładzenia się spać i wstawania mamy wpływ. Mowa tu np. o uczących się nocami czy też imprezowiczach, którzy prowadząc taki tryb życia narażają się na choroby w przyszłości.A także o tych, którzy lubią jeść posiłki późnym wieczorem.
Rytm dobowy a rak
Zakłócenia zegara biologicznego oraz ich powiązania z nowotworami są przedmiotem badań zespołu prof. Manolisa Kogevinasa z Barcelona Institute for Global Health. Uczeni ci postanowili sprawdzić, na ile posiłek tuż przed snem lub spożywany bardzo późno zwiększa ryzyko zachorowania na nowotwór. Według nich niewłaściwe pory spożywania posiłków stanowią element zakłócenia rytmu dobowego. Człowiek bowiem jest biologicznie przystosowany do tego, by jeść, kiedy świeci słonce i pościć po zapadnięciu zmroku.
Do analizy wybrali dwa najczęściej kojarzone z pracą zmianową nowotwory: piersi i prostaty (wcześniejsze badania wykazały, że praca zmianowa może przyczyniać się do ich rozwoju).
Uczeni przeanalizowali dane zebrane w trakcie dużych hiszpańskich badań nad rakiem. Ostatecznie ich badania objęły 1205 kobiet z rakiem piersi i 621 mężczyzn z rakiem prostaty oraz odpowiadającą im pod względem wieku (20-85 lat) i zamieszkania grupę kontrolną składającą się z 1321 kobiet i 872 mężczyzn.
Co ważne, wśród uczestników badań nikt nigdy nie pracował na zmiany.
Badacze przeprowadzili z ochotnikami bardzo szczegółowe wywiady dotyczące stylu życia, tego, co i kiedy jedzą, jakości oraz czasu snu, pracy a także indywidualnego chronotypu (czyli sprawdzali, czy ktoś jest „sową” czy „skowronkiem”). W interesującym badaczy temacie okazało się, że prawie wszystkie osoby biorące udział w badaniu spożywały trzy posiłki dziennie, jedna trzecia miała jeszcze popołudniową przekąskę, a 7 proc. przegryzkę po kolacji. Śniadanie jedzono ok. 8:30, obiad o 14.00, zaś kolację o 21.00 (trzeba pamiętać, że w badaniu uczestniczyli Hiszpanie, którzy zazwyczaj jedzą późno wieczorem.) Nie było różnic w godzinach spożywania posiłków między weekendem a dniami roboczymi.
Wszystkie te dane zostały poddane bardzo rygorystycznej analizie statystycznej, która przyniosła zaskakujące wyniki. Oto one:
- Ryzyko raka znacząco się zmniejszało w miarę zwiększania się upływu czasu między ostatnim dużym posiłkiem a snem. W porównaniu do mężczyzn zasypiających tuż po kolacji, ci, którzy robili to ci najmniej dwie godziny później, mieli o 26 proc. mniejsze szanse na zachorowanie na raka prostaty. Mówiąc inaczej – odpowiednio długi czas między snem a ostatnim posiłkiem przekładał się bezpośrednio na zdrowie. Podobną zależność zaobserwowano w przypadku kobiet, choć tu ryzyko zmniejszało się o 16 proc.
- Porównanie osób jedzących kolację przed 21.00 z tymi, którzy spożywali ją po 22.00 również dało ciekawe rezultaty. Okazało się, że jedzenie wcześniej zmniejsza ryzyko raka prostaty o 25 proc. i raka piersi o 15 proc.
- Najzdrowsze była kombinacja dwóch powyżej opisanych obyczajów: wczesnego jedzenia kolacji (przed 21.00) i zasypiania co najmniej dwie godziny po posiłku. W tym przypadku ryzyko raka prostaty było mniejsze o 26 proc., a raka piersi 23 o proc.
- Na dłuższym odstępie od kolacji do snu zdecydowanie bardziej korzystają osoby z chronotypem skowronka. W ich przypadku ryzyko raka piersi było mniejsze o 35 proc. a raka prostaty 33 proc.
Podsumowując wyniki swoich badań, naukowcy pod kierunkiem prof. Manolisa Kogevinasa stwierdzili, iż udało się im stwierdzić zależności między rakiem piersi i prostaty a przestrzeganiem codziennych zwyczajów związanych z jedzeniem kolacji. Wczesne spożywanie tego posiłku i dłuższa przerwa między nim a pójściem spać zmniejsza ryzyko raka. Są to pierwsze epidemiologiczne badania pokazujące, że niezgodne z naturalnym rytmem dobowym spożywanie posiłków ma długotrwałe efekty zdrowotne.
Badacze podkreślają, że choć niewłaściwy czas spożywania posiłków, nie jest dla organizmu tak ekstremalnym zaburzeniem naturalnego zegara biologicznego jak praca zmianowa, to warto mieć na uwadze fakt, że także ma wpływ na prawdopodobieństwo zachorowania na raka.
Ograniczenia badania
Silnym aspektem tego badania jest dość duża grupa osób, które wzięły w nim udział, bardzo szczegółowy wywiad związany z czasem spożywania posiłków oraz dane związane z chronotypem uczestników. Nie wiadomo jednak, na ile precyzyjni byli w swoich odpowiedziach ci ludzie. Kolejne ograniczenie badania to dość małe zróżnicowanie pory jedzenia ostatniego posiłku przez ochotników (Hiszpanie jedzą go dość późno). Być może, gdyby określić jeszcze inne widełki, np. jedzenie ostatniego posiłku przed 19.00, uzyskane wyniki były by nieco inne. Badania trzeba będzie więc powtórzyć na innych populacjach.
Oczywiście na rozwój raka wpływa bardzo wiele czynników, w tym takich, na które nie mamy wpływu. Wnioskiem z tego badania, o ile rezultaty zostaną potwierdzone w kolejnych próbach wyjaśnienia tego fenomenu, nie jest zatem to, że odpowiedni odstęp między kolacją a pójściem spać gwarantuje nam, że nie zachorujemy na raka. Prawidłowy wniosek jest taki, że zachowanie tego odstępu daje nam większe szanse uniknięcia nowotworu. A także, co już wcześniej udowodniono, szeregu innych schorzeń.
Ustalenia naukowców z Barcelony przynoszą zatem nowe, ciekawe spojrzenie na prewencję nowotworów, zwłaszcza tak często występujących, jak rak piersi czy prostaty. Jeśli zostaną potwierdzone, będą miały ogromne znaczenie dla rekomendacji żywieniowych, zwłaszcza w kulturach południowej Europy, gdzie kolacje jada się naprawdę późno.
Anna Piotrowska, zdrowie.pap.pl