Zabawy na śniegu mogą dać wiele radości nie tylko dzieciom, ale również dorosłym, a uprawianie sportów zimowych przynieść wiele korzyści dla zdrowia. My jeździmy, Wy jeździcie, coraz więcej Polaków jeździ. Zimowa aura i górski klimat mogą sprawić, że w trakcie przerwy w szusowaniu na stoku, by się rozgrzać, przychodzi ochota na wypicie gorącego napoju. Jeśli jest nim dowolny grzaniec, to warto zastanowić się dwa razy!
Może się wydawać, że wypicie góralskiej herbatki „z prądem” czy grzańca nie zaszkodzi podczas wysiłku fizycznego. Warto jednak mieć na uwadze, że są to napoje, które zawierają alkohol, a nie jest prawdą, że wyparowuje on w trakcie podgrzewania. Należy pamiętać o tym, w jaki sposób wpływa na organizm i że spożywanie go na stoku może prowadzić do ryzykownych sytuacji.
Nawet niewielka ilość alkoholu może spowodować osłabienie koncentracji, spowolnić ruchy czy wydłużyć czas podejmowania decyzji. To może być szczególnie niebezpieczne w trakcie zjazdu nie tylko dla nas, ale również innych narciarzy, szczególnie dzieci. Każdy organizm jest inny i może inaczej zareagować na tę samą dawkę alkoholu – w zależności od wagi, płci, wieku, ogólnego stanu zdrowia: ta sama ilość może dać zupełnie inne efekty u różnych osób. Alkohol „dodaje” odwagi, w takim stanie łatwiej o brawurowe zachowanie mogące spowodować wypadek, wymagająca trasa może nagle wydać się prostsza do pokonania.
Grzaniec – czy rzeczywiście rozgrzewa?
Mroźna pogoda może zachęcać do rozgrzania się grzanym piwem lub winem albo góralską herbatką z prądem. Należy jednak mieć na uwadze, że alkohol zawarty w tych napojach powoduje rozszerzanie naczyń krwionośnych, dlatego bezpośrednio po spożyciu przez chwilę organizm odczuwa ciepło. Uczucie rozgrzania mija jednak bardzo szybko i następuje utrata ciepła, a temperatura ciała obniża się. Biesiadowanie lepiej zaplanować na koniec dnia, po aktywnościach na stoku. Jednak również wtedy należy pamiętać o odpowiedzialnym spożywaniu alkoholu.
Biesiaduj z głową
O dojrzałej i mądrej konsumpcji alkoholu świadczy przede wszystkim umiar w jego spożywaniu. Regularne picie wody między poszczególnymi porcjami alkoholu pozwoli kontrolować ilość wypijanego alkoholu oraz nawodni organizm. Dobrze także zadziała syty posiłek, najlepiej bogaty w białko i tłuszcze, które spowolnią wchłanianie alkoholu, gdyż picie na pusty żołądek sprawia, że „uderza do głowy” znacznie szybciej.
Kolejność spożywania napojów alkoholowych nie ma takiego znaczenia dla organizmu, jak ilość zawartego w nich czystego alkoholu. Pamiętajmy, że 10 g czystego alkoholu znajduje się w 250 ml jasnego piwa, 30 ml wódki lub whisky oraz 100 ml wina. Jeśli bawimy się w góralskiej karczmie, poza miejscem zakwaterowania, warto wcześniej pomyśleć o zapewnieniu bezpiecznego powrotu lub wyznaczeniu niepijącego kierowcy. Jest to równie ważne, co dobra zabawa.
Klin czy „mała czarna”?
Należy pamiętać także o tym, że jeśli wieczorna feta się przedłużyła, następnego dnia rano alkohol może cały czas oddziaływać na organizm. Dlatego, by nie narażać siebie i innych na niebezpieczeństwo na stoku, należy odczekać odpowiedni czas, zanim ulegnie się urokom białego szaleństwa. Mitem jest twierdzenie, że górski klimat powoduje, że nie odczuwa się skutków długiego imprezowania.
Warto wiedzieć, że wbrew obiegowym opiniom, wypicie kawy nie przyśpiesza procesu trzeźwienia. Zawarta w kawie kofeina pobudza i może dawać poczucie rześkości, jednak po wypiciu „małej czarnej” stężenie alkoholu we krwi i w wydychanym powietrzu nie ulega zmianie. Wypicie alkoholu następnego dnia, czyli tak zwanego „klina”, również nie pomaga w powrocie do formy, wydłuża jedynie stan trzeźwienia, bo dodatkowo odwadnia organizm, a niemiłe objawy kaca tylko przesunie w czasie. Pamiętajmy – im dłużej świętujemy spożywając alkohol, tym więcej czasu potrzebujemy by wypocząć.
Źródło: Alkohol, zawsze odpowiedzialnie