Polacy nie uważają pracoholizmu za uzależnienie tak groźne, jak od substancji psychoaktywnych czy hazardu. Jednak jak każde, powoduje ono wymierne straty zarówno w zdrowiu fizycznym, jak i psychicznym. Niestety, najnowsze dane wskazują, że pracoholizm może już być problemem co dziesiątej osoby w Polsce. Sprawdź, po czym go poznać i jak w porę wyhamować.
Częstość występowania objawów pracoholizmu oraz odsetek osób nim zagrożonych sprawdzono w ogólnopolskim badaniu ankietowym dotyczącym uzależnień behawioralnych, które zostało zrealizowane na przełomie 2018 i 2019 r. przez CBOS (Centrum Badania Opinii Społecznej).
„W 2019 r. blisko jedną dziesiątą Polaków (9,1 proc.) można zaliczyć do grupy tych, dla których uzależnienie od pracy stanowi rzeczywisty problem, a w przypadku ponad dwóch trzecich (70,2 proc.) istnieje prawdopodobieństwo wystąpienia takiego problemu” – czytamy w raporcie z badania.
Kto jest najbardziej narażony na pracoholizm
Z badania wynika, że kobiety i mężczyźni są w zbliżonym stopniu zagrożeni wystąpieniem tego problemu. Dużo większy wpływ na ryzyko wystąpienia pracoholizmu mają takie czynniki, jak wiek, rodzaj czy zakres wykonywanej pracy.
„Zagrożeniu pracoholizmem sprzyja w szczególności praca na własny rachunek (samozatrudnienie). Czynnikiem zagrażającym jest też pełnienie funkcji kierowniczych, odpowiedzialność za pracę innych osób lub kierowanie projektami” – czytamy w raporcie z badania.
Jeśli chodzi o wiek, to badanie wskazało, że na uzależnienie od pracy najbardziej narażone są osoby młode.
„Na uwagę zasługuje przede wszystkim grupa wiekowa 25-34 lata, w której obecnie relatywnie dużo jest badanych z wynikiem testu wskazującym na rzeczywiste uzależnienie od pracy (11,6 proc.), a mało tych, którzy takich symptomów nie mają w ogóle (10,9 proc.)” – podkreślają autorzy raportu.
Na tym jednak wcale nie kończy się lista czynników ryzyka pracoholizmu. Z badania wynika, że są na niej również czynniki psychologiczne, związane z potrzebami, pragnieniami i ambicjami, takie jak: silna motywacja do uzyskania awansu, zdobycia wyższej pozycji zawodowej i osiągnięcia wysokiego statusu materialnego.
Polacy nie boją się pracoholizmu
Omawiane badanie dostarczyło też ciekawych wniosków na temat postrzegania pracoholizmu i innych uzależnień behawioralnych przez Polaków. Na pytanie o najbardziej zagrażający życiu nałóg większość osób wskazało na narkomanię (81,8 proc.) i alkoholizm (67,5 proc.). Spośród uzależnień behawioralnych największy strach budzi w Polsce hazard – jako nałóg zagrażający życiu wskazało go blisko 30 proc. ankietowanych. Dla porównania, na pracoholizm wskazało zaledwie 12,6 proc. ankietowanych.
Tymczasem, naukowcy dawno już udowodnili, że nadmiar pracy jest groźny i dla zdrowia, i dla życia.
„Z badań wynika, że spędzanie w pracy ponad 11 godzin dziennie (przy dniu pracy wynoszącym 7–8 godzin) zwiększa ryzyko wystąpienia choroby serca o 67 proc. Czasami zaangażowanie w pracę może nawet doprowadzić do śmierci. Pierwszy przypadek nagłej śmierci (zawał u 29-letniego pracownika) odnotowano w 1969 r. w Japonii. W 1982 r. temu zjawisku nadano nazwę karoshi” – ostrzegają specjaliści na stronie uzaleznieniabehawioralne.pl, poświęconej profilaktyce i terapii uzależnień behawioralnych.
Specjaliści tłumaczą, że z powodu ciągłej presji wywołanej rywalizacją i pogonią za sukcesem, pracoholicy żyją w stanie przewlekłego stresu i mocno zaniedbują swoje zdrowie. Często też dla rozładowania napięcia podejmują różne ryzykowne zachowania, takie jak przygodny seks czy sięganie po alkohol i narkotyki.
Po czym można rozpoznać pracoholizm
„Coraz częściej spotykamy osoby, dla których praca stała się naczelną wartością, które są tak pochłonięte swoją aktywnością zawodową, że nie znajdują czasu dla rodziny, na sen i odpoczynek, czy na kontynuację swoich dotychczasowych zainteresowań” – podkreślają eksperci od uzależnień behawioralnych.
Najprościej mówiąc, pracoholizm można stwierdzić wtedy, gdy człowiek odczuwa stały, silny, wewnętrzny przymus wykonywania pracy, przez co poświęca jej zbyt dużo czasu i zaniedbuje inne sfery codziennego życia.
Na wspomnianej wcześniej stronie poświęconej uzależnieniom behawioralnym można znaleźć test składający się z 19 pytań, który pozwala na szybkie sprawdzenie, czy i w jakim stopniu jesteśmy zagrożeni pracoholizmem. Oto przykładowe pytania:
- “Czy praca jest zajęciem, które Pan/i najbardziej lubi i o którym najczęściej mówi?”
- “Czy zdarza się, że może Pan/i „podładować swój akumulator” poprzez pracę, a kiedy indziej nie udaje się to?”
- “Czy zabiera Pan/i ze sobą pracę idąc spać, na dni weekendowe czy wybierając się na wakacje?”
Jak wskazuje Bohdan T. Woronowicz, znany psychiatra i terapeuta uzależnień, im więcej pozytywnych odpowiedzi ktoś udzieli na te pytania, tym bardziej prawdopodobne, że praca zaczyna wymykać mu się spod kontroli i staje się obsesją.
Choć z pozoru mogłoby się wydawać, że pracoholik to ktoś, dla kogo praca staje się po prostu źródłem większej satysfakcji niż życie rodzinne oraz inne dotychczasowe aktywności i zamiłowania, to jednak w rzeczywistości zaangażowanie w pracę zwykle nie przynosi mu spełnienia czy szczęścia.
„Pracoholik, w odróżnieniu od tzw. ludzi sukcesu czy karierowiczów, jest często ofiarą swojego perfekcjonizmu, nigdy nie odczuwa prawdziwej satysfakcji z osiągnięcia celu i nie potrafi cieszyć się ze swoich osiągnięć” – czytamy na wspomnianej stronie internetowej.
Dlatego, gdy ktoś zauważy u siebie lub kogoś bliskiego objawy pracoholizmu, powinien rozważyć skorzystanie z pomocy specjalisty – czyli certyfikowanego terapeuty uzależnień, doświadczonego psychologa lub psychiatry.
Co robić, aby uniknąć uzależnienia od pracy
Dr Bohdan T. Woronowicz wskazuje cztery praktyczne sposoby zapobiegania pracoholizmowi:
- Ogranicz czas przeznaczony na pracę, maksymalnie do 52 godzin tygodniowo
- Naucz się delegować zadania i odpowiedzialność na innych
- Wyznacz stałe terminy, kiedy jesteś wyłącznie do dyspozycji swoich bliskich
- Wyznacz granice swojej dostępności dla spraw zawodowych (telefon komórkowy, email) tak, żeby kontaktowano się z tobą po godzinach pracy wyłącznie w przypadku poważnej awarii czy katastrofy.
Wiktor Szczepaniak, zdrowie.pap.pl